sobota, 1 lutego 2014

4.



Cudownie jest patrzeć w lustro z pełną akceptacją siebie i swojego ciała. I to w każdym wydaniu, rano, zaraz po przebudzeniu –bez makijażu i w piżamie oraz wieczorem, przed wyjściem, wymalowaną i ‘poukładaną’. Świadomość tego, że nie jest się idealnym i podobanie się sobie mimo tego to najważniejsza kwestia, inaczej nie można czuć się ze sobą dobrze. W kochaniu samej siebie niewątpliwie ‘wspiera’ mnie mój mężczyzna, który daje mi odczuć, że podobam mu się w każdej możliwej wersji (a uwierzcie, że widział już wiele…). Czasami słyszę od niego, że to właśnie rano, gdy ledwo otworzę oczy, jestem dla niego najpiękniejsza. Ale dziś nie o tym!
Dzisiaj chcę opisać wam pokrótce, jak wygląda mój mini trening. Mini, bo jest wykonywany w domu i tak naprawdę moje ciało nie jest specjalnie wymagające co do ćwiczeń. Z biegiem czasu zamierzam przenieść się na siłownię, ale z racji tego, że Pani Zima nie zachęca mnie szczególnie do wychylania się z czterech ścian –póki co zostanę przy wersji domowej. 

Na początek wykonuję ćwiczenia ogólne. Trwają one około 30 minut. Mają na celu ‘uruchomienie’ wszystkich mięśni w moim ciele. Początkowo korzystałam z filmiku, który załączam poniżej, aktualnie ten trening to mix ćwiczeń z tego filmiku i innych, które mam gdzieś w głowie.



Po tych ćwiczeniach przechodzę do takich skupiających się na konkretnych partiach ciała. W moim przypadku jest to brzuch i pośladki. Są to miejsca, na których udoskonaleniu zależy mi najbardziej. Brzuchowi poświęcam około 15 minut i taką samą ilość minut dedykuję pośladkom. Te dwie partie ciała najbardziej lubię ćwiczyć z powszechnie znaną Mel B. Po tym krótkim treningu robię sobie przerwę. Jest to zawsze około dwudziestu minut. Następnie łapię za dwa hantelki dwukilogramowe, za które dziękuję mojemu mężczyźnie i wykonuję ćwiczenia, których nauczył mnie zresztą on sam. Jest to różnego rodzaju podciąganie i podnoszenie, które jako laikowi ciężko jest mi opisać. Wpadłam kiedyś na ten filmik i myślę, że jest wart polecenia dla osób, które podobnie jak ja zaczynają swoją przygodę z hantlami.



Po każdym treningu jestem przepełniona energią, dzięki której mam siłę i chęci na jeszcze więcej. Nie padam na przysłowiowy ‘pysk’, jak to wyobrażają sobie niektórzy. Aktualnie moje ciało prezentuje się tak i jestem z niego bardzo dumna, aczkolwiek na to, do czego dążę, muszę jeszcze trochę popracować.



A jak wasza forma? Wolicie wyciskać z siebie poty w domu czy na siłowni? A może plener?

Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz